"Światło nad wodą" Wystawa zbiorowa- 30.08-22.09.2024Światło nad wodą Genezą tej wystawy był esej Joanny Gałeckiej „Światło nad wodą”, który ukazał się w Głosie plastyków nr 2/2020 ZPAP. Autorka analizowała w nim twórczość kilku współczesnych artystów, dla których motyw wody jest, nomen omen, źródłem twórczego pobudzenia. Każdy z malarzy pokazuje ją inaczej, w zależności od temperamentu, doświadczenia i intuicji, używa różnych środków ekspresji, stosuje swój rozpoznawalny malarski zapis i sposób kompozycji. Dla Joanny Gałeckiej Biebrza, a dla Stanisława Baja Bug to rzeki dzieciństwa, nad nimi się wychowali i wzrośli, by ruszyć w szeroki świat. Mieszkając i pracując w dużych miastach (Joanna w Krakowie, Stanisław w Warszawie) odrzucili etos miejski, wracają ustawicznie do korzeni, czują, że tam tkwi ich siła napędowa i tam szukają twórczego impulsu. Bug w obrazach Baja bywa przepastny, mroczny i posępny, to rzeka graniczna i przez to metaforyczna, oddzielająca nie tylko państwa, ale nawet bloki polityczne, religie i geograficzne klimaty. Zamaszyście, wręcz nerwowo, malowane prawie zawsze to same zakole Bugu oscyluje w obrazach Stanisława Baja w kolorach ziemi, przechodzące przez całą paletę mlecznych, mgławych, dymnych i perłowych szarości. Na setkach płócien artysta łączy wyrafinowane piękno z surową i wyniosłą obojętnością natury. Balansując na granicy realizmu i abstrakcji, ulotności wrażeń, metafory i oniryzmu, osiąga w obrazach często wymiar absolutu. Profanum przechodzi w sacrum. Z kolei dla Joanny Gałeckiej wyzwaniem i niewyczerpanym źródłem inspiracji jest Biebrza oraz cały, unikatowy w skali kraju kompleks torfowisk, mokradeł, łęgów i podmokłych lasów. By sprostać zadaniu i pokazać tę ogromną różnorodność przyrodniczo - krajobrazową artystka stosuje różne techniki malarskie i graficzne. Jej rzeka jest migotliwa, zwinna, skrząca się setkami światełek, życiodajna i trochę kapryśna, kluczy, zwodzi widza i wymiguje się od jednoznacznych opisów. Ale pod pędzlem malarki podczas zapadającego zmierzchu bywa podniosła i uduchowiona, w zgiełku ptasich sejmików rześka i witalna, a podczas nadciągającej burzy mroczna i złowieszcza. Artystyczne wysiłki Joanny to szacunek, a nawet hołd złożony naturze i rodzaj pochwały za jej piękno i rozmaitość. Podobnie rzecz ma się z twórczością Tadeusza Bałakiera, który ukończywszy krakowską ASP wrócił na stałe do swej rodzinnej Warmii, by tam wśród łąk, lasów i licznych jezior szukać spokoju i natchnienia. Artysta spogląda na świat miękko, czule i refleksyjnie, bez cienia pozy i minoderii chwyta na gorąco lokalną atmosferę i specyfikę miejsca. Lubi malować brzegi jezior porośnięte szuwarami oraz strumienie torujące sobie drogę przez łąki i zagajniki. Częstym motywem jest także przybrzeżny pomost, kładka lub stary mostek z powykręcanymi ze starości deskami. Ten literacki liryzm i nastrojowa nostalgia świadczą o żywym i uczuciowym podejściu do podejmowanych motywów, w których woda stapia się z ziemią, osiągając efekt szczególnej równowagi pomiędzy tym, co wymyślone i zbudowane, a tym, co stworzyła sama natura. W obrazach Tadeusza dominuje ciepła tonacja, zatem woda u niego bardzo rzadko bywa groźna, posępna lub złowieszcza. Światło lokalizuje najczęściej kolor lokalny, dzięki czemu możemy wychwycić na obrazie porę roku i porę dnia. Łagodna zaduma emanująca z obrazów jest jakby refleksją nad życiem jako rodzajem dobrodziejstwa, któremu wystarczy uważnie się przyjrzeć, aby wydało się nam całkiem przyjemne, zaś ludzkie przywary i słabostki roztapiają się w bliskości z naturą. Inaczej objawia się woda w malarstwie Marii Bieńkowskiej – Kopczyńskiej i Agnieszki Kozień. Dla nich motorem twórczym są podróże, te bliskie i te dalekie, egzotyczne. U Marii górę biorą temperament, żywiołowość i emocje. Zmaga się ona z surowym pięknem północnego krajobrazu, eksploruje norweskie fiordy, fascynują ją polarne zorze przy kole podbiegunowym. Ekspresjonistyczna formuła sprzyja próbom uchwycenia odmętów mórz i nieskończonych przestworzy nad nimi. W tego typu działaniach na pierwszy plan wysuwa się spontaniczność gestu, ciągłe budowanie tkanki malarskiej, częste przełamywanie kompozycji w trakcie pracy. U Marii dominuje kolor zuchwały, silnie napigmentowany, czysty, rozwibrowany światłem, kładziony gęsto i zadziornie. Całość tworzy bogatą, wręcz muzyczną tkankę obrazu, dźwięczną paletę podbudowaną bogactwem faktur, past, laserunków i kombinacji lśniących i matowych werniksów. Również Agnieszka Kozień eksploruje motywy z egzotycznych wypraw. Ciekawość świata, idea wolności i swobody, chęć podróżowania po nieznanych lądach są stale obecne na jej płótnach. Są to najczęściej krainy szeroko rozumianego południa, krainy ciepła, zachodzącego słońca i pogody. Z obrazów emanuje harmonia, powściągliwy spokój i niespieszna zwyczajność osiągana za pomocą prostych środków wyrazu takich jak linearność i rezygnacja z perspektywicznej głębi. O ile na obrazach Marii nie występują żadne oznaki cywilizacji, ani te dobre ani te złe, to w obrazach Agnieszki bardzo często na dalszym planie pojawiają się figury ludzkie potraktowane jako sztafaż. Drobne sylwetki dzieci baraszkujących beztrosko w wodzie lub rybacy zarzucający swe sieci stają się nieodzownym elementem kompozycji. Te postaci są jakby łącznikami między nią, a szerokim kulturowym dziedzictwem, który jest jej i naszym udziałem. Jeszcze inaczej wygląda aspekt wody w twórczości Haliny Nowickiej, w jej obrazach, tak jak u Marii Bieńkowskiej – Kopczyńskiej, bardzo rzadko odnajdziemy ślady człowieka i jego działalności, jednak trudno określić konkretną proweniencję jej płócien. Są to brzegi jakichś jezior, stawów, może nawet kałuże, ale rodowód i źródła inspiracji schodzą na drugi plan. Ten malarski zapis jest bardzo różnorodny i z pewnością sekretny, jest mieszanką technik tradycyjnych i możemy tylko domyślić się rozmaitości malarskiego zapisu: od delikatnych podmalówek do impastu szpachli. Zmienny jest też sposób komponowania od szerokich, panoramicznych planów po ciasne kadry. Malarka w zbożnym skupieniu odmalowuje i przetwarza zmarszczki na wodzie, refleksy odbitych świateł, rytmy szuwarów, chaos sitowia. Najważniejsze wydaje się stworzenie wyszukanego nastroju, uzyskania atmosferyczności chwili, tak aby motyw zlał się i splótł w zjawiskową, na wpół abstrakcyjną całość, w szaradę niedopowiedzenia i tajemnicy. Joanna Gałecka we wspomnianym eseju pisała: …W religiach i folklorze wielu narodów zachowały się obrzędy, gdzie woda występuje jako symbol życia i odrodzenia. Świadectwa badania jej tajemnic, obserwacji i inspiracji zachowały się w różnych dziedzinach sztuki, w tym również w malarstwie. W ogromnej ilości obrazów, od sielskich widoczków po arcydzieła, malarze wyrażali swój podziw dla żywiołu wody oraz związku z przyrodą, przynależności do niej…Malarze wybierając temat wody, nadają jej niespotykane, nowe znaczenia, formy i symbolikę, tworząc aurę szczególnego spotkania z naturą. W klimacie wakacyjnej beztroski odmalowują, chwytają zachwyty zastane w codzienności ulotnych, mijanych chwil. W nieruchomych obrazach zatrzymują świat, który przemija, przepływa. Wodne ukiyo-e. I właśnie ta wystawa ukazuje fascynację i oczarowanie substancją wody, która może być odwieczna i życiodajna; źródlana i bieżąca; słodka i słona; mętna i cicha, gregoriańska i kolońska. Woda jest jednym z żywiołów, odwiecznym archetypem oraz toposem literackim. Według Talesa z Miletu wszystko powstało z wody i składa się z wody. Uzasadniał swoją teorię obserwacją, że wszystko co żywe, żyje wilgocią, a martwe schnie. Z kolei Heraklit, ojciec relatywizmu, dodawał, że wszystko płynie i nie sposób wejść dwa razy do tej samej rzeki. Wodzie przypisywano moc zapomnienia, symbolicznego oczyszczania, zmywania brudu i grzechu. I jak udowadnia ta wystawa, woda ma także moc twórczą, może być podnietą, pokusą oraz przyczyną malarskich zachwytów i olśnień. Michał Baca Dolina Biebrzy to moja duchowa ojczyzna, moja wielka inspiracja. Nawet gdy jestem daleko od niej, noszę w sobie jej obraz w rozlicznych postaciach. Przez tęsknotę, jestem przy niej. Od lat uczę się malować ten trudny, zmienny pejzaż. Na początku robiłam ćwiczenia malarskie bezpośrednio w plenerze. Pierwsze obrazy zbudowane były z podziałów, deseni wody, ziemi, nieba. Z czasem te wrażeniowe próby zamieniły się we wnikliwą obserwację pejzażu z jego detalami, ale też pejzażu jako elementu kosmosu, rządzącego się własnymi, naturalnymi prawami , wplecionymi w cykl czterech pór roku. Joanna Gałecka Gdybym miał pracownię na środku Marszałkowskiej, to też malowałbym Bug. To jest moja namiętność. Jak z kobietą, musi być jakaś namiętność . Bug to mroczna rzeka, piękna i niebezpieczna, trochę zołza. Jej obraz wciąż mam przed sobą, choć nie wiem jaki on miałby być. Za każdym razem niespodzianka i każdy jest niedoskonałością. Rozpaczliwie wciąż szukam, wciąż się uczę, wciąż zmieniam. Stanisław Baj Malując w plenerze, przyrodę odbiera się wieloma zmysłami. Działa również to, co się słyszy, czuje się jej zapachy. Wszystkiego można dotknąć. Dzięki temu łatwiej zapisać na obrazie to, co ulotne, zmysłowe. Doświadczenia, obserwacja wody, wtopienie się w przyrodę, bycie jej częścią, to wszystko ma wpływ na końcowy efekt. Tadeusz Bałakier Gdy zaczynam malować, chcę ogarnąć, wtopić w obraz cały świat, jednocześnie, żeby mnie nie przerastał, nie przerażał. I zawsze przeżywam niedostateczność środków .Woda zawsze była dla mnie żywiołem i wyzwaniem. Bywa groźna i nieposłuszna. Dla mnie malowanie morza jest tęsknotą za wolnością. Daleki horyzont, za którym jest życie, którego nie mogę doświadczyć, którego nie znam, o którym marzę, gdzieś głęboko pragnę. Pejzaże z fiordami, wyspami to pejzaże o samotności i osamotnieniu. Norwegia podpowiedziała mi, że światło przychodzi zza tych skał, które są groźne, niedostępne, drapieżne. Maria Bieńkowska – Kopczyńska Uwielbiam patrzeć na wodę i uwielbiam być nad wodą. Lubię dotyk wody, to jak przepływa, jak otacza zanurzające się w niej ciało. I nie ma dla mnie wielkiej różnicy, czy to jest ocean, morze, jezioro czy rzeka. Nawet kałuża potrafi mieć w sobie coś magicznego. To jak odbija światło, kolor nieba, jak marszczy się na wietrze. W wielu miejscach na świecie miałam poczucie wspólnoty z ludźmi, którzy o zachodzie słońca gromadzą się na plaży, klifie, pomoście czy choćby na brzegu rzeki, żeby podziwiać spektakl, kiedy woda oddaje barwy gasnącego dnia. Agnieszka Kozień Temat wody pojawia się u mnie często, to jest taki świat niby rzeczywisty, a nierzeczywisty. I jeszcze głębia, to co się dzieje na wodzie i pod nią głęboko rozgrywa. Pretekstem musi być zachwyt, a zachwyt już jest metafizyką…Myślę, że mogłabym malować tylko te wody i byłoby to niewyczerpane źródło. Trzeba mieć pewną odwagę, żeby nie być zbyt zachowawczym w malowaniu. Halina Nowicka |
||||||||||||
Agencja reklamowa GAMA © 2009 | ||||||||||||