PORÓWNANIA 33

Tradycja „Porównań” powoduje coroczne spotkanie się w sali ekspozycyjnej Biura Wystaw Artystycznych w Sandomierzu dzieł, zdających się być aktualnymi dla sztuki tego miasta i regionu, którego równorzędnymi kulturalnymi centrami są miasta Tarnobrzeg i Stalowa Wola. Widzimy tutaj różnorodność uprawianych dyscyplin. Są obrazy, rzeźby, grafiki, fotografie i prace eksperymentalne łączące różne techniki. Jako widzowie, chyba nie mamy lepszej okazji by poznać miejscowe środowisko artystyczne i jego twórczą kondycję. Jak się zmienia, czy nas zaskakuje, czy ujawniają się jakieś problemy jak to bywa w dość ograniczonych, żeby nie powiedzieć zamkniętych, grupach? Środowisko to, mimo, że niepełne, jest dość licznie reprezentowane przez dzieła. Wśród blisko czterdziestu autorów znajdą się więc zapewne nestorzy, strażnicy tradycji warsztatowych malarstwa i grafiki, rzeźby, fotografii. Domyślam się, że mają tutaj wielki szacunek i wywierają odpowiedni wpływ na innych twórców. Pozwalając korzystać ze swoich doświadczeń lub wywołując konstruktywny bunt.

Część prac uczestniczących w konkursie zdaje się uporczywie poszukiwać formuły plastycznej dla przyjętych inspiracji. Tradycyjne w sztuce tematy: pejzaż, figura, martwa natura, mimo, że przeszły przez filtr osobowości autora, świadczą o ciągle aktualnym przywiązaniu do portretującej, czy ilustrującej funkcji sztuki. Na drugim biegunie zauważymy zainteresowanie niektórych autorów czysto plastycznymi elementami struktury obrazu. Zarówno w nurcie abstrakcji niegeometrycznej jak i tej zasadzającej się na porządku geometrycznym. To również atrakcyjne, formotwórcze obszary, w których można odnaleźć własną identyfikację, odkryć dla sztuki coś nowego. Wśród prezentowanych dzieł wyraźnie też zaznaczają się takie, które „wprowadzają” naturę do galerii jako współtwórcę obiektów do prezentacji na ścianie oraz wychodzących w trójwymiarową przestrzeń ekspozycyjną.

Myślę, że dla każdego z członków komisji wartościującej nadesłany na tegoroczne „Porównania” materiał, zadanie wyróżnienia jako wyjątkowe kilku dzieł, jest nie tyle trudne, co przykre. Nie mamy narzędzi pomiarowych (jak np. w sporcie) do zmierzenia tych „wyjątkowości”. To nie sport. Tu nie ma dalej, wyżej, szybciej… . Uczestnicy nie są „lepsi” ani „gorsi”, ale są INNI. Gdybyśmy przyjęli jakieś kryteria oceny co do poprawności konstrukcji dzieła, oryginalności rozwiązań formalnych, czy jakiegoś nowatorstwa, byłoby to może dobre, ale w szkołach, gdzie na co dzień pracujemy, egzaminach, które czasami przeprowadzamy. W poczuciu Państwa zaufania, do dokonywanego wyróżnienia pozostaje nam przede wszystkim nasza własna intuicja. Nie znając autorów i, zapewne ciekawych, autokomentarzy, w dziele ich właśnie poszukujemy. Nie imion i nazwisk, ale tego, czy może być naszym wspólnym tematem to, o czym chcą mówić. Czy za dziełem stoi osobowość autora, a język, w którym do nas przemawia, jest szczery i nie stanowi problemu w komunikacji.

Obrazy naprawdę mówią i mają o czym. Jest sens oddać im cząstkę swojego życia. Bynajmniej, nie dla sukcesu czy pożytków finansowych. Potrzeba posiadania dzieł sztuki jest jedną z ostatnich potrzeb współczesnego obywatela. Przynajmniej naszego kraju. Zamanifestowanie swojej wyjątkowości w stosunku do ograniczonych możliwości powołanych do tego miejscowych ośrodków i wobec znacznych odległości od dużych i wielkich miast, też nie może być powodem. Gdzie zatem go szukać? W samym autorze zapewne, który mimo zewnętrznych przeciwności, poddaje się jakiemuś wewnętrznemu imperatywowi, stawia przed sobą kolejne podobrazie, z zakamarków wydobywa kloc drewna czy otwiera nowy plik komputerowy.

Dla człowieka z bogatym bagażem doświadczeń, twórczość może być doskonałą odpowiedzią wobec rzeczywistości, z którą się zmierzył. Bywa, że podejmuje z nią dialog, przeprowadza rozrachunek, albo ucieka przed nią dalej, niż można byłoby zmierzyć jakąś miarą. Może wyrastać z dziedzictwa kulturowego zapewniając jego trwanie, a może i wzbogacenie. Ponadczasowym powodem twórczości jest zachwyt. Zawsze aktualnym był, jest i będzie hołd twórcy w postaci dzieła sztuki dla wizualnego bogactwa natury i spajającej je harmonii. Podziw dla nieskończonej ilości kształtów, struktur, zjawisk przestrzennych, barwnych w naszym otoczeniu zawsze jest dobrą lekcją, by podglądając jak natura „maluje” swoje obrazy, wypracować swój własny język wypowiedzi artystycznej. Działając w ten sposób naprawdę można doświadczyć, poznać, może zrozumieć i pokochać rzeczywistość, w której mieliśmy szczęście się pojawić. Traktując go eksperymentalnie, w poszukiwaniach choćby błądząc po manowcach, możemy coś dla siebie znaleźć, coś osobistego wyrazić, do istniejącego bogactwa nieco dodać.

Pojemność współczesnej konotacji pojęcia „sztuki piękne” może w sobie uwzględniać także zaprzeczenie takiej postawy- afirmację brzydoty i uzurpowanie tytułu artysty bez podstaw warsztatu i talentu. Bunt zawsze znajdzie dla siebie powód, odwagę i wspomagające środowisko. Ku mojemu wytchnieniu, w prezentowanych przez BWA pracach nie znajduję tych cech. Bije z nich za to mądrość, zachwyt, pokora, powaga, głębia, intymność procesu twórczego.

Krzysztof Bartnik

przewodniczący jury

Scroll to Top